Woiti - cudowne dziecko dwóch pedałów i maszyny górniczej - właśnie powrócił z wyprawy godnej samego Odysa, a mianowicie tam-i-z-powrotem do Albanii NA ROWERZE! W wyniku intensywnego pedałowania przez miesiąc pokaźnej wielkości biceps, wypracowany w pocie czoła na galerach Korony, zsunął mu się aż na łydkę... Tak czy inaczej Woiti podesłał nam sweet focię albańskiego dzieciaka bawiącego się wiele mówiącą zabawką.
Może krwiożerczy dzieciak czekał na niefrasobliwych turystów, by swoim "scyzorykiem" dźgnąć ich w plecy, gdy tylko się odwrócą. Jednak Woiti, zawsze lękający się, że podczas ładunku na Koronie zostanie mu załadowana słynna dzierżoniowska dwójka na podchwyt, zawsze ma oczy dookoła głowy i nie dał się temu małemu wysłannikowi piekieł zaskoczyć. Niby taki mały cherubinek, ale jak spojrzeć w te diabelskie oczka to widać w nich nieskazitelne Zło.
OdpowiedzUsuń