Przepyszny mini-dokument Guardiana ukazujący ludzi, których hobby polega na nienawidzeniu innych w internetach. Nie jest to otwarta krytyka, raczej błyskotliwa obserwacja i chwila zadumy nad słabością rodzaju ludzkiego. Nic nie jest powiedziane wprost, jednak katharsis nadchodzi zawsze w chwili, gdy spomiędzy bełkotliwych sloganów przebija się nagle ostrze rzeczywistości - jak w momencie, gdy mocno-antyemigrancki szowinista nagle dostaje herbatę od swojej skośnookiej żony, którą "kupił" w Azji. Sami nie wiemy czemu w tym zestawieniu Guardian nie ujął Szalonego, który swoimi faszyzującymi farmazonami idealnie wpasowałby się w konwencję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz