Poziom kiczowatego dramatyzmu tak zły, że główną rolę w tym filmie snowboardowym mógłby spokojnie zagrać Sylvester Stallone. Jednak zamiast niego występuje Marion Haerty i jej napięty głos opowiadający górnolotne dyrdymały. Nie da się nie być pod wrażeniem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz