poniedziałek, 25 stycznia 2016

BRA

Były kiedyś takie czasy, gdy Korona była ścianą o ponurej reputacji. Trudno było znaleźć tę norę schowaną w zaułku pod zawilgoconymi schodami. Jeszcze trudniej było dostać się do środka - ponoć bez dwóch osób wprowadzających oraz szmaty dawanej na wejściu nie można było nawet marzyć o dopuszczeniu do tej Świątyni Mocy. A kiedy już udało ci się pokonać wszystkie te przeszkody, w środku czekał na ciebie szczęk przerzucanego żelaza, smród spoconych męskich ciał, włochaty grzyb porastający ściany, brudne, poprzepalane blantami materace, koślawe chwyty domowej roboty oraz piekielna dziura w podłodze zamiast kibla. Nie trzeba chyba nadmieniać, że nie było to miejsce, w którym można by spotkać normalną dziewczynę (z kilkoma szczytnymi, a może raczej zastanawiającymi wyjątkami).

Korona to zdecydowanie nie było miejsce dla wymuskanych chłopców z Reni, a tym bardziej dla świętoszkowatych panienek z Fortecy. Jednak tamte czas już dawno odeszły w zapomnienie. Obecnie dawna Świątynia Mocy, przerodziła się w Targowisko Próżności, gdzie liczą się markowe ciuszki oraz karta Multisport, a nie jak dawniej - biceps i sześciopak. Nic więc dziwnego, że obecnie w szatni można natknąć się na takie widoki jak na załączonej fotce... Cóż, sam nie wiem. W sumie to może jest to zmiana na lepsze.





   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz